Kościół
Nowoapostolski w Polsce

Archiwum słowa miesiąca z roku 2013

Styczeń: Rok wyznawania - Pokaż cały artykuł

Rok 2013 jest rokiem jubileuszowym i określamy go rokiem wyznawania. Patrząc wstecz na historię Kościoła Katolicko-Apostolskiego, na prorocze powołanie apostołów, na kształtowanie się Kościoła Nowoapostolskiego, z wdzięcznością i z podziwem patrzymy na wyznawców wiary sprzed 150 laty. Początki były więcej niż trudne i potrzeba było odwagi do przyznawania się do małej rzeszy wiernych. To spojrzenie wstecz skłania do określenia roku 2013 rokiem wyznawania wiary.

W centrum wyznawania jest wszechobejmujące Słowo Pana: „Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie”. (Ew. Mateusza 10, 32) Te słowa pokazują, jak ważne jest wyznawanie. Składanie świadectwa wiary jest charakterystyczną cechą Kościoła Chrystusa. W naszym katechizmie jest napisane: „Kościół Chrystusa jest zgromadzeniem tych, którzy są ochrzczeni, a swoje życie prowadzą w naśladownictwie Chrystusa, zaś Jezusa Chrystusa wyznają jako swego Pana”.

Pismo Święte przedstawia przykłady wiekopomnego wyznawania:
• Piotr odpowiadając na pytanie Pana wyznał, co o Nim sądzą Jego uczniowie: „Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego”.
• Piotr i Jan, Apostołowie, wyznali przed Radą Najwyższą: „Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga, sami osądźcie; my bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy”.
• Paweł, Apostoł, wyznał namiestnikowi Feliksowi: „To jednak wyznaję przed tobą, że służę ojczystemu Bogu zgodnie z tą drogą, którą oni nazywają sektą, wierząc we wszystko, co jest napisane w zakonie i u proroków”.

Na podstawie tych przykładów można rozpoznać, co jest cechą prawdziwego wyznawania:
• Nie wycofywać się w decydujących chwilach, ale wykazywać jednoznaczne stanowisko w wierze.
• Opowiadać się za wiarą jednoznacznie i jasno, i nie szukać żadnych wymówek.
• Wykazywać odwagę i być nieustraszonym, nawet jeśli z tym związane byłyby niekorzyści.

W ten sposób chciejmy wyznawać naszego Pana i naszą wiarę!

Dalsza historia kościelna także poświadcza, że wierzący mężczyźni i kobiety wyraźnie przyznawali się do Boga. Na przykład Augustyn z Hippony, który złożył bardzo mocne świadectwo monoteizmu chrześcijańskiej wiary o Trójcy Bożej i walczył o szerzenie tej wiary. Aureliusz Augustyn, biskup z Hippony (354-430) – filozof, teolog, organizator życia kościelnego, jeden z ojców i doktorów, błogosławiony Kościoła Katolickiego, pisarz i błogosławiony prawosławny, uważany też za duchowego przodka protestantyzmu, jako że jego pisma miały duży wpływ na nauki Lutra i Kalwina. Inny przykład to wspomniany już Marcin Luter, który wyznając wiarę na Reichstagu w Wormacji miał powiedzieć, aczkolwiek jest to historycznie sporne: „Tu stoję i nie mogę inaczej, dopomóż mi Boże. Amen”.

Takie mocne wyznawania stoją w sprzeczności z deklaracjami bez pokrycia, gdyż oczywistą rzeczą jest, że za wyznawaniem wiary musi stać cała osoba.

Właściwe wyznawanie naszej wiary wymaga:
−  głębokiego przekonania w wierze,
−  miłości do dzieła Bożego,
−  odwagi i gotowości do poświęceń,
−  stanowczej woli do czynów i działania.
Ostatni punkt obejmuje także szukanie okazji i możliwości do wyznawania swojej wiary.

Pozostaje jeszcze pytanie skierowane do każdego osobiście: A jak ty wyznajesz swoją wiarę?

Jeżeli tu i tam zawiedliśmy, to pocieszeniem pozostaje odwołanie się do przypadku Piotra, który wcześniej został nam przedstawiony jako wzór wyznawania. Piotr, jak wiadomo, trzy razy zaparł się Pana, czyli nie wyznał Go ani do Niego się nie przyznał, ale z tego wyciągnął właściwe wnioski…

Wyznawajmy Pana, wyznawajmy, że poprzez działalność swoich apostołów objawia się w Słowie Bożym i sakramentach, wyznawajmy, że codziennie czekamy na ponowne przyjście Syna Bożego.

Niechbyśmy wszyscy przeżyli w tym roku, że Pan przyzna się do naszego wyznawania! W to wierzmy i niech to jest naszą radością. W tym sensie życzymy wszystkim obficie błogosławionego 2013 roku.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Luty: Zabiegajcie o pokarm - Pokaż cały artykuł

Zwróćmy uwagę na słowa biblijne, ważne też dla obecnego czasu. Wezwanie Jezusa brzmi: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy”. (Ew. Jana 6, 27)

Zatrzymajmy się przy pierwszej wymownej części wypowiedzi: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa”. Właśnie istotne jest zabieganie o pokarm, który trwa, który nie jest przemijający, który jest na wieki.

Wypowiedź ta związana jest z nakarmieniem 5000 mężczyzn (nie licząc kobiet i dzieci) pięcioma chlebami i dwiema rybami. Był to cud pomnożenia, którego dokonał Pan. Wkrótce po tym ludzie ponownie przyszli do Niego. Dał im do zrozumienia, że choć zatroszczył się o żywot doczesny, to jednak pokarm, który daje, ma wymiar wieczny, po czym udzielił zacytowanej rady: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa”. Innymi słowy Pan powiedział: Nie koncentrujcie się tylko na tym, co ziemskie. Starajcie się też o coś więcej, o pokarm, który służy żywotowi wiecznemu. Ten pokarm daje wam Syn Człowieczy. On jest też tym, który go przygotowuje.

Z jednej strony to Syn Boży daje pokarm służebny dla życia wiecznego, ale z drugiej strony chodzi też o to, aby zabiegać o ten pokarm. Pokarmem służącym dla życia wiecznego jest Słowo Boże. Pan daje je na nabożeństwach. Nie każdy przyjmuje darowane Słowo jako pokarm dla swojej duszy. Dopiero gdy się o nie zabiega, to staje się ono pokarmem. Należy podkreślić, że dopiero kiedy ma się głód i zabiega o Słowo Boże, to nasyca ono duszę. To zabieganie o pokarm jest więc bardzo ważne. Kiedy się przychodzi na nabożeństwo z nastawieniem: „Zobaczymy, co dziś usłyszymy”, to brakuje serdecznego pragnienia. Wtedy też się nie zabiega o pokarm i niewiele się wyniesie z nabożeństwa. Inaczej jest, kiedy przychodzi się z pełnym pragnieniem i mówi: „Miły Boże, pokaż, gdzie jeszcze mam braki”. Kiedy ma się życzenie rzeczywiście zostać wzbogaconym darami niebieskimi na nabożeństwie, wtedy też się o to zabiega i stara się przyjąć Słowo do głębi swego serca. Starajcie się o pokarm, o Słowo Boże. Syn Boży je daje. Ważne jest, aby pragnąć Słowa Bożego, je przyjmować i w jego świetle się sprawdzać oraz pytać: Jaką wskazówkę i orientację daje mi Słowo Boże na leżący przede mną czas?

Niekiedy może słyszeliśmy stwierdzenie, że nabożeństwo jest sprawą wspólną. Rzeczywiście tak też jest, ponieważ musi być wspólne zabieganie o Słowo Boże. Nabożeństwo nie jest jednostronną sprawą tego, kto je przeprowadza. Jest sprawą dwustronną. Ważne też jest pragnienie i zabieganie tych, którzy w nim uczestniczą. Przeprowadzający musi oczywiście też zabiegać o właściwe przygotowanie się i wypełnienie służby. Gdy ktoś stanąłby przy ołtarzu i pomyślał: „No, zobaczymy, chyba jakoś to będzie”, wtedy nie byłaby to postawa służąca błogosławieństwu. Nabożeństwo jest wspólną sprawą wszystkich i wymaga dogłębnego zabiegania o Słowo Boże, dane z góry jako pokarm dla duszy. Niech więc tak będzie, abyśmy słowa nabożeństwa przyjmowali i postrzegali jako pokarm dla duszy i życia wiecznego. Niech słowo nabożeństwa napełnia i porusza nasze serca. Zajmujmy się nim i rozważajmy je, niech towarzyszy nam w życiu i będzie źródłem wniosków na naszą przyszłość. Pan zaś da do tego swoje błogosławieństwo.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Marzec: Lęk i radość - Pokaż cały artykuł

Spójrzmy wstecz na ówczesne wydarzenia wielkopiątkowe i wielkanocne. Kiedy zajmujemy się wydarzeniami, które wtedy miały miejsce, to wciąż na nowo porusza to nasze serca. Wczujmy się nieco w sytuację ówczesnych ludzi. Co odczuwały kobiety, gdy przyszły do grobu? Co odczuwali zaskoczeni uczniowie, gdy kobiety przyszły do nich z wieścią o zmartwychwstaniu?

W Piśmie Świętym jest mowa: „I odeszły prędko od grobu z bojaźnią i wielką radością”. (Ew. Mateusza 28, 8) Lęk i radość do siebie nie pasują, a jednak można to sobie wyobrazić. Były zdumione i nie mogły całkowicie pojąć, co się stało. Zrozumiałe więc są ich przemienne uczucia.

Lęk być może powstał z tego powodu, że kobiety nie od razu zrozumiały, co zaszło. Ich Pan i Mistrz zmarł okrutną śmiercią, właściwą dla przestępcy, opuszczony przez cały świat. Z tego powodu głębokie przygnębienie ogarnęło uczniów i kobiety. Trzy dni później, według relacji z Ewangelii Mateusza, do grobu przybyły Maria Magdalena i druga Maria. Kamień, którego nikt nie był w stanie odsunąć, był odsunięty przez anioła, a grób był pusty. Wcześniej strażnicy, którzy mieli strzec grobu, przytoczyli ów kamień i go opieczętowali. Natomiast anioł obwieścił kobietom poselstwo, że Pan zmartwychwstał. Teraz w miejsce lęku, spowodowanego tymi niezwykłymi wydarzeniami, wstąpiła radość ze zmartwychwstania Pana. Następnie Zmartwychwstały sam stanął im na drodze i posłał je do uczniów, aby przekazały poselstwo.

Fakt, że grób był pusty, strażnicy zgłosili władzy żydowskiej. Następnie rozpowiadali, że uczniowie Jezusa ukradli ciało swego Pana. Już wtenczas pojawiły się zwątpienia i niewiara, i szukano innych wyjaśnień wydarzenia wielkanocnego.

We współczesnym czasie też pojawiają się pytania, zwłaszcza że obecnie ludzie przyzwyczajeni są do dociekliwości. Dobrze, że tak jest, ponieważ inaczej nie byłoby postępu naukowego, rozwoju medycyny, edukacji. Dociekania nie zatrzymują się również przed wydarzeniami biblijnymi, kwestionują też zmartwychwstanie. Istnieje pogląd nauki przyrodniczej, że zmarły nie może ponownie stać się żywym, nie może zmartwychwstać. Te poglądy jednakże nie uwzględniają jednego, a mianowicie ingerencji Bożej. Biblia jednoznacznie poświadcza ingerencję Boga, który Jezusa Chrystusa wzbudził z martwych! Oczywiście nikt nie był obecny w chwili zmartwychwstania Pana, ale On się ukazywał, On był widziany. Te sformułowania w starogreckim języku Nowego Testamentu jednoznacznie potwierdzają fakt zmartwychwstania. Tam nie ma miejsca na wątpliwości.

Niech więc w obecnym czasie dominuje radość wielkanocna i żywo rozbrzmiewa pozdrowienie Pana: „Pokój wam”! Wszystkie serca niechby były napełnione pokojem Pana i radością zmartwychwstania.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Kwiecień: Święta wieczerza – centrum zboru - Pokaż cały artykuł

Kiedy obchodzimy uroczystość świętej wieczerzy, zwiastujemy ofiarę Chrystusa. W dzisiejszych czasach przywiązuje się wagę do moralności i etyki. Niestety wszystko sprowadza się jednak tylko na tę płaszczyznę: „Musisz uczynić coś dobrego, musisz stawać się coraz lepszym człowiekiem, a wtedy wszystko będzie w porządku!”. To oznacza, że jeśli jesteś niepodważalny moralnie, jeśli posiadasz etycznie poprawne nastawienie i zgodnie z tym prowadzisz swoje życie, wtenczas wszystko jest w porządku, a tym samym znajdziesz drogę do Boga. To nie jest błędne, oczywiście że potrzebujemy moralności i etyki, ale to nie wystarcza. Do Boga nie dochodzi się jedynie na podstawie przestrzegania wartości etycznych i moralnego postępowania. Potrzebujemy ofiary Chrystusa, aby dojść do społeczności z Bogiem. Bez ofiary Chrystusa jest to niemożliwe. Kiedy obchodzimy uroczystość świętej wieczerzy, świętujemy ofiarę Chrystusa i w ten sposób podkreślamy jej niezbędność do zbawienia. Centralnym punktem ewangelii i nauki chrześcijańskiej jest fakt, że bezwzględnie potrzebujemy ofiary Chrystusa, aby dojść do społeczności z Bogiem.

Niektórzy chrześcijanie twierdzą: „Świętej wieczerzy potrzebuję dwa razy do roku, a co najwyżej raz w miesiącu!”. Czy jesteśmy wiarygodni, jeśli ofiara Chrystusa nie wydaje się nam już taka ważna? Gdy chrześcijanie, gdy dzieci Boże, nie czują już potrzeby przyjmowania świętej wieczerzy, to właściwie nie są wiarygodni. Gdy jednak zbór po uroczystości świętej wieczerzy jest radosny i wdzięczny wobec Boga, to widać, że jest szczęśliwy ze świętowania ofiary Chrystusa!

Kiedy obchodzimy uroczystość świętej wieczerzy, to świętujemy też zwycięstwo Pana. Z ludzkiego punktu widzenia wszystko było stracone w Wieli Piątek, wszystko skończyło się na krzyżu. Pan jednak zwyciężył piekło i śmierć. To zwiastujemy i dzięki temu zostajemy wzmocnieni. Kiedy obchodzimy świętą wieczerzę, to jest tak, jakby w zborze jeden mówił do drugiego: „Nie martw się, Pan Jezus odniósł zwycięstwo i nadal też będzie zwyciężał”. Tą pewnością zwycięstwa Pana dzielmy się i ją zwiastujmy. To poselstwo roznośmy też dalej. Kiedy zbory są opustoszałe, to znak, że nie wierzy się już właściwie w zwycięstwo Pana.

Pan Jezus obchodził wieczerzę wśród swoich apostołów. A więc kiedy obchodzimy świętą wieczerzę – w Kościele Nowoapostolskim obchodzimy świętą wieczerzę wśród i z apostołami – wtedy wyznajemy, że Pan jest w urzędzie apostolskim! To jest coś szczególnego. Gdy zbór wspólnie obchodzi świętą wieczerzę, gdy święta wieczerza jest centrum zboru, to skutkuje na zewnątrz i oznacza: „…ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie”. (1. Koryntian 11, 26)

Zatem my zwiastujemy śmierć i zwycięstwo Pana. Zwiastujemy moc miłości. Gdy Jezus odniósł zwycięstwo, to uczynił to z mocy miłości. Miłość wszystko przezwycięża. Miłość Boga do ludzi, miłość Syna do ludzi i Jego Ojca doprowadziła do zwycięstwa. Kiedy obchodzimy świętą wieczerzę, wtedy świętujemy moc miłości.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Maj: Rada lekarza - Pokaż cały artykuł

Któż już w swoim życiu nie słyszał rady lekarza: „Proszę bardziej zważać na swój organizm”. Rada ta jest łatwa do zrozumienia: Chodzi o to, aby organizmowi dostarczyć tego, co jest służebne, a unikać tego, co mu szkodzi. Słuchając tej rady, każdy reaguje nieco inaczej.

Podobnie jest pod względem duchowym: Powinniśmy bardziej zważać na to, co jest służebne dla naszej duszy, co jest dobre dla naszego serca. Żyjemy w czasie licznych wpływów. Atakowani jesteśmy wieloma sprawami. W jakiś sposób musimy wszystko porządkować. Dobrze jest, kiedy z jednej strony baczy się na to, co jest służebne, co jest dobre, co jest pożyteczne dla duszy, a z drugiej strony unika się tego, co rujnuje, obciąża i co jest niepożyteczne.

W Piśmie Świętym znajdujemy liczne przykłady, na podstawie których można poznać ważkość takiej rady. Pomyślmy o Salomonie, królu obdarzonym szczególnymi darami. W zasadzie mądry człowiek. Pismo Święte zawiera wiele jego mądrych słów. Zestarzał się jednak i pewnego dnia uległ trendom czasu, otoczył się pogańskimi kobietami, które wywierały na niego wpływ. Lepiej byłoby, gdyby zważał na swoją duszę i zachował godność, a nie pozwolił się stać narzędziem innych duchów.

Pomyślmy o Danielu, o proroku, który przybył w obce strony i był wychowywany na dworze pogańskiego króla. Daniel odczuwał tam jednak potrzebę praktykowania wiary, tak jak to znał ze swojego domu. Starał się nie zanieczyścić potrawami i napojami ze stołu królewskiego. Daniel słuchał się swojej duszy, zważał na to, co jest dobre dla serca i co jest dla niego pożyteczne.

Naszym codziennym zmaganiem niech będzie dokonywanie wyboru pomiędzy tym, co jest szkodliwe i niedobre dla duszy, a tym, co jest budujące i pożyteczne. W istocie przecież jesteśmy wyposażeni w dar Ducha Świętego. Czy nie powinniśmy z tego faktu jeszcze bardziej korzystać i zawierzyć się prowadzeniu Ducha Bożego? Uczyńmy tak i korzystajmy z Jego rad, niczym rad Bożego lekarza.

Pomyślmy o tym, co przekazywane nam jest w mediach. Sami wiemy, jak reagujemy: Czasami na niejedno się złorzeczy, a inne uważa się za dobre. Kiedy jednak odczuwamy, że coś nas obciąża, to czy nie lepiej jest tego unikać. Baczmy na to, co jest dobre dla serca, co jest rozwojowe dla duszy, co jest dobre z punktu widzenia Bożego lekarza i unikajmy tego, co jest szkodliwe i co chce nas zniszczyć.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Czerwiec: Jeżeli przyznajesz się do Pana , to Pan przyznaje się do ciebie - Pokaż cały artykuł

Do proroka Jeremiasza kiedyś Pan powiedział: „Jeżeli zawrócisz, i Ja się zwrócę do ciebie”. (Jeremiasza 15, 19) Wypowiedź ta jest odpowiedzią Boga na wyznanie Jeremiasza, w którym przedstawiał obciążenia związane z urzędem prorockim. Jeremiasz przyjmował Słowo Boże niczym pokarm, a więc chętnie i z pragnieniem, ale brakowało mu radości, był osamotniony, obciążony zadaniem Bożym – tak bardzo przygnębiała go odpowiedzialność związana z poleceniem zwiastowania. W tej sytuacji Bóg darował prorokowi zacytowane słowa pocieszenia.

Przyjmijmy te słowa jako Boże przyrzeczenie skierowane również do nas współcześnie: Jeżeli przyznajesz się do Pana , to Pan przyznaje się do ciebie. W tak prosty sposób można określić swoje relacje z Bogiem! Tak prosto… ale można te słowa zaopatrzyć też w znak zapytania: Jeżeli przyznajesz się do Pana , to Pan przyznaje się do ciebie? Niejeden może pomyśleć: Spójrzcie na tego lub tamtego, który służy Bogu, który stale składa ofiary, który pracuje dla Pana, a jednak wiedzie się jemu źle.

Te słowa Pana nie utraciły na aktualności. Niezależnie od tego jak, kiedy i gdzie, to jednak się ujawni, że Pan przyznaje się do tego, kto przyznaje się do Pana. Być może nie będzie to widoczne na pierwszy rzut oka, być może nie zawsze w ziemskich sprawach, ale będzie to widoczne, jeśli popatrzy się na całość. Ostatecznie wszystko objawi się w dniu Pana. Wszystko leży w suwerenności Boga, jak i kiedy się do nas przyznaje.

Kiedy przyznajemy się do Pana, wtenczas Pan przyznaje się też do nas i my to odczuwamy. Nie jest to jednak takie proste. Być może myślimy: Tak, przyznaję się do Pana. Ale czy rzeczywiście? Przykład Jeremiasza pokazuje, że Pan stawia wysokie wymagania. Prorok wówczas się uskarżał, że brzemię sprawowanego urzędu i z tym związana odpowiedzialność, stały się dla niego bardzo ciężkie. Biadolił, że nie powołał siebie na ten urząd. Użalając się nad sobą oddalał się od Pana. Wówczas usłyszał zacytowane słowa, przez które przebrzmiewa też nagana: „Jeżeli zawrócisz, i Ja się zwrócę do ciebie”! Prorok pomimo obciążeń i przeciwności, na które napotykało jego zwiastowanie, trwał przy Panu. Niech będzie to też wzorem dla nas.

Sytuacja Jeremiasza pokazuje, że nie zawsze jest łatwo przyznawać się do Pana. Na przykład, gdy się narzeka – a kto tego nie robi? – mówiąc: „Czy to wszystko tak musi być? Czy Pan nie mógłby nieco dobitniej przyznawać się do mnie?”. Być może zrobiło się to lub owo, a jednak nie przyniosło to sukcesu. W ciągu dnia mamy wiele różnych myśli, a przyznawanie się do Pana we wszystkich sprawach, także w tych najmniejszych, wymaga naszego pełnego zaangażowania. Kto jednak rzeczywiście przyznaje się całkowicie do Pana, także w małych sprawach, ten doświadcza, że Pan przyznaje się do niego. Czasami trzeba przejść fazy cierpień. Czasami jest coś, czego nie można zmienić. To jednak można przeżyć, że Pan przyznaje się do tego, kto przyznaje się do Pana. Z całego serca życzymy, aby każdy doświadczał tego wciąż na nowo. Módlmy się też o to i konsekwentnie się trzymajmy tej Bożej prawdy: Jeżeli przyznajesz się do Pana , to Pan przyznaje się do ciebie.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Lipiec: Wielbić Boga Ojca - Pokaż cały artykuł

W arcykapłańskiej modlitwie Jezus prosił swego Ojca: „Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał”. (Ew. Jana 17, 4) Poniekąd jest to podsumowanie życia Jezusa Chrystusa. Jezus koncentrował się na swoim Ojcu i na woli swego Ojca.

W jaki sposób wielbił Ojca? Przypomnijmy sobie określone i szczególne wydarzenia. Na ich podstawie możemy powiedzieć, że Pan Jezus wielbił swego Ojca. Pomyślmy o kuszeniu na pustyni, kiedy przeciwstawił się diabłu. Albo pomyślmy o ofierze, którą złożył, oddając swoje życie za ludzkość. Zatem wielbił Boga swoimi szczególnymi czynami. Wypowiadając słowa arcykapłańskiej modlitwy zapewne miał na uwadze nie tylko swoje doniosłe czyny, ale też wszystkie małe.

Kiedy Pan Jezus wielbił swego Ojca w małych sprawach? Na ten temat znajdziemy w Biblii niejedną relację. Będąc dwunastoletnim chłopcem, kiedy to szukali Go rodzice i w końcu znaleźli w świątyni, wtedy powiedział: „Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?”. (Ew. Łukasza 2, 49) Uwielbił swojego Ojca podjętą decyzją: Ja muszę być w domu Bożym. My również możemy tak czynić. My również w ten sposób możemy wielbić Boga Ojca. Gdy Jezus wielbił swego Ojca, to On z kolei był też wielbiony przez Boga; przeżył zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. To były skutki Jego wielbienia Boga. Jeżeli dziś wszystkimi naszymi możliwościami będziemy wielbili Boga, to Pan Jezus i Jego Ojciec także nas uwielbią w tym momencie, kiedy opuścimy ziemię i na wieki będziemy mogli być z Nimi. Zatem ważne jest, żebyśmy wielbili naszego Ojca Niebieskiego i Jego Syna tak dobrze, jak tylko potrafimy.

Powróćmy do zagadnienia: Jak możemy wielbić Boga? Możemy to czynić w małych sprawach. Nie muszą to być zawsze wielkie dzieła albo czyny graniczące z cudem. Jak Jezus, tak i my możemy dążyć do tego, aby tak często, jak to możliwe, być blisko Boga. To może się dziać poprzez nasze uczestniczenie w nabożeństwach lub nasze modlitwy. W ten sposób wielbimy naszego Ojca Niebieskiego. Zwróćmy uwagę na inną okoliczność, w której Pan Jezus w małej sprawie wielbił swego Ojca. Pewnego razu ktoś przyszedł do niego i zapytał: „Nauczycielu dobry! Co mam czynić, aby odziedziczyć żywot wieczny?”. Zwrot „Nauczycielu dobry” skłonił Jezusa do odpowiedzi: „Czemu mię nazywasz dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg”. (Ew. Marka 10, 17. 18) Nie chciał być wielbiony, ale we wszystkim, i w tym co małe, oddawał cześć Bogu. Czy nie możemy też tak czynić? Jeżeli przeżywamy coś cudownego, wielkiego, jeżeli doświadczamy pomocy Bożej, wtedy nie myślmy, że na to zasłużyliśmy. Przeciwnie, spójrzmy ku niebu i powiedzmy: To jest dzieło Boże. On daje nam swoją pomoc i swoje wsparcie.

Przyjrzyjmy się kolejnemu wydarzeniu. Pewna kobieta została przyprowadzona do Pana Jezusa, ponieważ dopuściła się cudzołóstwa. Ludzie ją oskarżali, a co uczynił Pan Jezus? Odpuścił jej grzechy. W ten sposób uwielbił swego Ojca, że udzielił łaski. Czyńmy podobnie. Także mamy niejedne trudności. Istnieją problemy w zborze, w rodzinie, występują nieporozumienia. Wciąż na nowo doświadczamy, że życie nie jest takie proste. Boga wielbimy jednak zawsze wtedy, gdy wykazujemy gotowość do przebaczania.

Gdy Pan Jezus przybył do świątyni i widział, że ludzie tam parali się handlem, to był oburzony i wyrzucił stamtąd handlarzy i wekslarzy, którzy bezcześcili świątynię Bożą dla własnych celów. W tym momencie również uwielbił swego Ojca. Uzmysłowił ludziom, że nie przystoi, aby ze świątyni Boga robić zwykłe targowisko, „jaskinię zbójców”, chociaż odpowiadało to tradycji żydowskiej, aby dbać o to, żeby żadne pogańskie pieniądze nie trafiły do skarbca; musiały być więc wymienione. Świątynia Boża jest święta i niech też świętą pozostanie. Nie pozwalajmy żadnemu duchowi burzyć tej świętości w naszych sercach. Wielbmy Boga poprzez to, że wszystko, co się dzieje w domu Bożym i co jest związane z nabożeństwami, zachowujemy jako święte. Czasami budzą się w sercu myśli skierowane przeciwko świętości Bożej. Na przykład, kiedy nie jesteśmy zadowoleni z prowadzenia Bożego albo kiedy chcielibyśmy przeforsować nasze zapatrywania i mniemania. To byłyby takie „stoły” w naszym sercu, które musimy przewrócić i wyrzucić, aby świętość ponownie wstąpiła do naszego serca.

Widzimy więc, że wielbienie Boga jest pracą, którą należy wykonywać dzień w dzień. Wielbmy Boga w ten sposób, że na nabożeństwach i w modlitwach będziemy szukać ścisłej społeczności z Bogiem i Jego Synem. Bądźmy zawsze gotowi do przebaczania i zachowujmy jako święte to, co w naszych sercach jest święte. Niech naszym codziennym zadaniem będzie wielbienie Ojca Niebieskiego w małych i codziennych sprawach.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Sierpień: Miłować wiarę - Pokaż cały artykuł

Wymowne było motto tegorocznego Dnia Młodzieży w Berlinie-Lichtenbergu, które brzmiało: „Miłować wiarę, żyć wiarą, dzielić wiarę”. Przede wszystkim inspirująca była pierwsza część tego motta: „Miłować wiarę”. Co to znaczy miłować wiarę? Zasadniczo można powiedzieć: Lubię chodzić na nabożeństwa, lubię być razem z braćmi i siostrami. Istnieje jednak coś głębszego w pojęciu: „Miłować wiarę”.

Wierzymy, że istnieje Bóg, wierzymy, że Bóg jest wszechmocny. Bóg jest tym, który kieruje historią ludzkości. Bóg jest tym, który kieruje moim życiem i mnie prowadzi. Nie jestem skazany na przypadki losu ani też na samowolę jakiejś mocy. Czasami ma się wrażenie, że historia świata kreowana jest przez określone moce, takie jak: pieniądz, przemoc lub jakąkolwiek inną ziemską moc. Można być zdania, że te moce określają życie ludzi, określają historię, określają moje życie. Jak dobrze jest jednak wiedzieć, że nie jest to jakakolwiek moc ani pieniądz, ani polityka, ani coś innego, ale jest to Bóg. Bóg określa moje życie, pisze bieg historii ludzkości, pisze moje dzieje. Moja wiara daje mi to poznanie. Dlatego miłuję wiarę.

Miłujemy wiarę, ponieważ nie tylko wierzymy w Boga, ale wierzymy, że ten wszechmocny Bóg jest Bogiem miłości. On realizuje tylko jeden cel: Wszystkich ludzi chce doprowadzić do wspólnoty z sobą. Gdzie jest jeszcze taki Bóg, który nie tylko gdzieś tam wysoko tronuje i jest wszechmocny? Ten Bóg przyszedł do nas w Jezusie Chrystusie z absolutną pokorą i oddał swoje życie za nas. Jeszcze się nie narodziłem, jeszcze nic nie uczyniłem, pomimo to mnie miłował, miłował mnie zanim byłem.

Miłuję wiarę, gdyż każdy może ją zrozumieć, gdyż każdy może łatwo pojąć ewangelię. Pan Jezus nie jest tylko z wielkimi, silnymi i najlepszymi. On tak samo miłuje ubogich, słabych i niedoskonałych, którzy są skrzywieni, którzy są zepchnięci na skraj. Wszystkich miłuje jednakowo.

Miłuję też wiarę, że Pan wnet przyjdzie. Podejmijmy zadanie, aby tę wiarę szerzyć i przedstawiać ludziom.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Wrzesień: Rozczarowanie - Pokaż cały artykuł

W dniu, kiedy kobiety zastały pusty grób i zaniosły apostołom poselstwo aniołów o zmartwychwstaniu Jezusa, dwaj uczniowie wyruszyli w drogę do wioski, odległej od Jerozolimy o dwie godziny drogi na pieszo. Choć usłyszeli wieść kobiet, to jednak niewiele mogli począć z tą wiadomością, podobnie jak pozostali uczniowie zgromadzeni w Jerozolimie, którzy uznali to poselstwo za pogłoski. Obaj wędrowcy mieli tylko jeden temat: Bezgraniczne rozczarowanie tym, co się stało.

Zdarzyć się może, że w naszym życiu również doznajemy głębokiego rozczarowania. Nasze oczekiwania się nie spełniają, a nawet następuje przeciwieństwo tego, czego oczekiwaliśmy. Czujemy się rozczarowani przez apostoła, kapłana, braci i siostry lub tych, którzy są nam bliscy. Być może czujemy się nawet rozczarowani przez Boga i już Go nie rozumiemy. Być może nawet Kościół staje się obcy. Już nic się nie rozumie, gdyż stało się wszystko inaczej niż się spodziewaliśmy. Wszystko wydaje się bez sensu i daremne. Czuje się tylko wewnętrzną pustkę.

Nikt nie jest wolny od przeżywania takich chwil gorzkiego rozczarowania. We wszystkich przypadkach nieuniknionego zła lub przeciwności decydujące jest pytanie: Jak się z tym obchodzę? Najbliższe wydaje się rozwiązanie, polegające na ucieczce, na unikaniu, na opuszczeniu wspólnoty. Niejeden z powodu rozczarowania odwraca się też od Boga. W wyniku tego jednak rozczarowanie nie zostaje ani usunięte, ani przezwyciężone – wręcz przeciwnie, częstokroć gnębi wewnętrznie i jak cień towarzyszy przez lata, a czasami nawet przez całe życie.

Uczniowie z Emaus zaznali pomocy, ponieważ prosili Pana: „Zostań z nami!” (Ew. Łukasza 24, 29) Pan spełnił ich prośbę, zasiadł z nimi do stołu, łamał chleb i wszystko było dobrze.

Pan może też wyprowadzić z największych i najboleśniejszych rozczarowań oraz ponownie doprowadzić do radości, o ile nie odwrócimy się do Niego plecami, ale będziemy mieli życzenie: „Panie, zostań ze mną, nie opuszczaj mnie! Nie chcę Cię stracić. Co prawda nie rozumiem Ciebie, jestem rozczarowany, ale proszę, pomóż mi, chcę pozostać przy Tobie!”.

Jeżeli to życzenie - ta tęsknota za jednością z Chrystusem, za wspólnotą z Nim - zawsze będzie górowało w naszym życiu, to Pan może nam pomóc i też nam pomoże.

Jeżeli już nie rozumiemy świata ani też miłego Boga, jeżeli wszystko staje się inaczej niż sobie wyobrażaliśmy, wtedy pomyślmy o Panu Jezusie i o tym, jakby to było, gdyby przyszedł do nas i zapytał: „Miłujesz mnie?”. Wówczas byśmy Jemu odpowiedzieli: „Panie, co prawda w tej chwili Ciebie nie rozumiem, ale jedno jest pewne: Miłuję Ciebie z całego serca!”. Wówczas wiemy i możemy być pewni, że nam pomoże i wszystko znowu będzie dobrze!

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Październik: Pocieszenie ze świętej wieczerzy - Pokaż cały artykuł

Po rozgrzeszeniu słyszymy słowa: „Pokój Zmartwychwstałego niech będzie z wami”. Czy istnieją piękniejsze słowa pocieszenia? Ile pocieszenia zawarte jest w tym przyrzeczeniu pokoju! Pocieszenie wynika z pewności: Zmartwychwstały jest zwycięzcą nad grzechem, piekłem i śmiercią. On złamał moc grzechu i śmierci. Mam udział w tym zwycięstwie! Nadejdzie dzień, w którym Zmartwychwstały i mnie da zmartwychwstanie!

„Pokój Zmartwychwstałego niech będzie z wami” oznacza też: „Nie przysparzaj sobie zbędnych zmartwień! Ja przezwyciężyłem świat. Moc mego zmartwychwstania wciąż jest skuteczna!”. Kiedy obchodzimy uroczystość świętej wieczerzy, to zwiastujemy śmierć Pana aż do Jego ponownego przyjścia! To także jest cudowne pocieszenie, które otrzymujemy od Zmartwychwstałego. Przy każdej uroczystości świętej wieczerzy kierujemy nasz wzrok na ponownie przychodzącego Pana. Każda święta wieczerza nam mówi: Pan przyjdzie wnet! Wypełnienie się tej obietnicy zawarte jest we wspólnocie świętej wieczerzy. Można by pomyśleć: „To jest marne pocieszenie”. Dla nas jest to najpiękniejsze pocieszenie, ponieważ w uroczystości świętej wieczerzy już obecnie przeżywamy społeczność z Panem. W świętej wieczerzy Ukrzyżowany, Zmartwychwstały i Przychodzący Ponownie jest obecny w swoim Kościele. W Jego ciele i krwi mamy z Nim serdeczną wspólnotę. On daje nam przyrzeczenie: „Nie tylko przewidziałem ciebie zabrać do siebie, kiedy przyjdę ponownie, ale już dziś jestem i stoję obok ciebie. Daję tobie moje ciało i moją krew do życia wiecznego”. To nie są sentymentalne słowa, to jest głęboki sens świętej wieczerzy. Obyśmy przeżywali i odczuwali przy każdej uroczystości świętej wieczerzy: Pan jest obecny, stoi obok mnie.

Pomyślmy o wielu wiernych mających cierpienia i smutki, o których nikt nie wie. Niewątpliwie w wielu zborach są wierni, których niedoli nikt nie zna, a potrzebują pocieszenia. Czasami być może nawet myślą: „Ja się nie liczę, nikt mnie nie dostrzega, jestem nieważny”. Do nich przy każdej świętej wieczerzy Pan mówi: „Nie zapominaj, że Ja także za ciebie oddałem swoje życie, Ja ciebie dostrzegłem, Ja ciebie nie zapomniałem, Ja ciebie miłuję i dla ciebie też jestem obecny!”.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Listopad: Cechy trzódki Chrystusa: słuchać, znać, naśladować - Pokaż cały artykuł

Kiedyś Pan Jezus powiedział do swoich, że tworzą małą trzódkę. Jego słowa obowiązują do dziś. Odnoszą się do całego chrześcijaństwa, jak i do nas chrześcijan nowoapostolskich na całym świecie. W porównaniu z liczbą całej ludzkości nie jest nas dużo. Jesteśmy małą trzódką i prawdopodobnie pozostaniemy nią aż do końca. Jeżeli realnie popatrzymy na dzieje świata i na współczesny świat, musimy stwierdzić, że ewangelia nie wywiera dużego wpływu na decyzje podejmowane na tej ziemi. Najpierw patrzy się na to, co ile kosztuje, co można osiągnąć, jaki będzie zysk. Świata nie określa ewangelia, ale inne wartości i moce dochodzą do głosu. Jesteśmy małą trzódką, która ma tylko małą moc. Pomimo to Pan Jezus do tej trzódki powiedział: „Nie bój się!”. Bóg da jej Królestwo. Nie chodzi więc o naszą liczebność lub wpływ, jaki mamy jako chrześcijanie. Nie jest też ważne, ilu nas jest i jacy jesteśmy silni. Jedynie co jest ważne, to przynależność do tej trzódki. Kto należy do trzódki Chrystusa nie musi się bać. Kto zatem należy do trzódki Chrystusa?

Pan Jezus w przekazie biblijnym o Dobrym Pasterzu przedstawił niektóre cechy tych, którzy należą do Jego trzódki, do Jego Kościoła. Ci, którzy do Niego należą, słuchają Jego głosu. Wiedzą, że objawia się poprzez słowo i starają się o właściwy spokój i skupienie, aby móc je słyszeć. Kto chce usłyszeć Jego głos, ten musi do Niego przyjść, np. na nabożeństwo, gdzie możemy przeżywać Jego bliskość.

Ci, którzy do Niego należą, znają Go. Wiedzą, że jest drogą i prawdą, i odpowiednio do tego postępują. Jego słowa nigdy nie przeminą. Kto zna Pana, ten kieruje się Jego prawdą. Nie obawiają się też przyszłości, ale są pełni ufności, ponieważ Jezus Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Gdy Jezus poniósł śmierć na krzyżu, wszyscy byli przekonani, że poniósł klęskę. Pozornie się wydawało, że zwyciężyło piekło. Pan jednak zmartwychwstał. Nic nie mogło powstrzymać Jego zwycięstwa.

Ci, którzy do Niego należą, naśladują Go. Dają się prowadzić przez Dobrego Pasterza i kierują się Jego wzorem. To oznacza też własną wolę podporządkować woli Bożej, tak jak to praktykował Pan Jezus. Najważniejsze nie jest to, żeby Bóg rozwiązywał nasze wszystkie problemy, ale abyśmy pozostali wierni Panu, także w naszych problemach.

Trzódkę Chrystusa wyróżnia więc to, że zna Pana i wie, że jest prawdą i zmartwychwstaniem. Trzódka Chrystusa kieruje się Jego prawdą i z ufnością patrzy w przyszłość, podąża za Panem dokądkolwiek idzie i wie, że Pan objawia się w swoim słowie. Należący do trzódki Chrystusa nie muszą się bać. Pan już dziś jest z nimi, a wkrótce da im Królestwo Boże. Współcześnie już możemy doświadczać Jego bliskości i troskliwości poprzez głoszone Słowo Boże, przyjmowanie sakramentów oraz poprzez ochronę i wsparcie w dniu powszednim.

Kościół Nowoapostolski w Polsce

Grudzień: Przygotowani? - Pokaż cały artykuł

Teraz mamy czas adwentu, czas przygotowywania się na Boże Narodzenie, czyli na święto pierwszego przyjścia Jezusa Chrystusa w uniżoności: Jezus jako narodzone dzieciątko został położony do żłobka, nie było dla Niego nawet łóżeczka. Dziś odświętnie przyozdabia się domy, mieszkania, kupuje się prezenty świąteczne, śpiewa i gra się pieśni bożonarodzeniowe, raduje się na wspólną wigilię i na nabożeństwo w kościele.

Nie utraćmy przy tym z pola widzenia drugiego przyjścia Pana Jezusa, Jego ponownego przyjścia. Pan powiedział, że przyjdzie ponownie w czasie, kiedy nikt się tego nie będzie spodziewał. Jasno też powiedział, że Jego ponowne przyjście nie podlega jakimkolwiek ludzkim obliczeniom. Nikt nie może powiedzieć, kiedy Pan przyjdzie ponownie.

W Piśmie Świętym jest mowa o ludziach, którzy byli zaskoczeni, ponieważ wydarzenia nie potoczyły się tak, jak sądzili. Na przykład w podobieństwie o niewiernym słudze jest mowa, iż był przekonany, że jego pan jeszcze długo nie przyjdzie. (por. Ew. Mateusza 24, 45) Stał się nonszalancki i zachowywał się nagannie. Pan powrócił i zastał go nieprzygotowanym. Kto już nie wierzy w bliskie ponowne przyjście Chrystusa, naraża się na niebezpieczeństwo bycia nieprzygotowanym. Przygotowanie się na ponowne przyjście Chrystusa oznacza wyzbycie się starego usposobienia i postawy oraz przyjęcie usposobienia i postawy Jezusa Chrystusa, czyli umożliwienie rozwoju życia Bożego w sobie. Chodzi więc o przezwyciężanie takiego naszego zachowania i usposobienia, które nie podobają się Bogu. Nasze przygotowanie na ponowne przyjście Chrystusa zostało zainicjowane przez sakrament świętego pieczętowania, przez chrzest duchowy, w wyniku którego miłość Boża została rozlana w naszych sercach. (por. Rzymian 5, 5) Duch Święty poprzez działalność apostolską kontynuuje to przygotowanie sprawiając, że ta miłość staje się coraz większa. Chrześcijanin, który Pana miłuje szczerze z całego serca, tęskni za Jego ponownym przyjściem i nieustannie się na nie przygotowuje. Podczas ponownego przyjścia Pana będzie więc przygotowany. Przygotowanie się na ponowne przyjście Chrystusa wiąże się z ujawnianiem przez nas owoców Ducha Świętego, tak jak je Apostoł Paweł opisuje w Liście do Galacjan. (zob. Galacjan 5, 22. 23) Pan chce, abyśmy byli miłującymi, dobrotliwymi i cierpliwymi ludźmi oraz abyśmy naszą miłością, dobrotliwością i cierpliwością służyli Jemu i Jego Kościołowi.

Przygotowanie naszej duszy na ponowne przyjście Chrystusa wymaga czasu i podejmowania decyzji. Czasami musimy zrezygnować z niektórych spraw i rzeczy nie dlatego, że byłyby złe, ale dlatego, abyśmy mogli poświęcać wystarczająco czasu do zbawienia naszej duszy. Nieustannie też się módlmy o ponowne przyjście Pana.

W dniu Pańskim zmarli zmartwychwstaną, a my zostaniemy przemienieni i pochwyceni przez Niego. To już poświadczył Apostoł Paweł. (por. 1. Koryntian 15)

Radośnie przygotowując się na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia nie zapominajmy o najważniejszym, o przygotowaniu się na ponowne przyjście Chrystusa. Znajdźmy czas na sprawy zbawienia naszej duszy. Ujawniajmy owoce Ducha Świętego i przezwyciężajmy to, co Bogu się nie podoba. Wówczas Pan może przyjść niespodziewanie – my będziemy przygotowani!

Kościół Nowoapostolski w Polsce